„Ten atak to kara zbiorowa, ponieważ nie ma tu nic wojskowego”

Mikela AyestaranaPODĄŻAĆ

Fronty w Kijowie wyznaczają ukraińskie punkty kontrolne. Po tygodniach przetrzymywania Rosjanie posuwają się z północy na północ i północ od stolicy, a na każdej ze flanek formowane są ochotnicze siły bezpieczeństwa, których zadaniem jest określenie granicy. Na froncie wschodnim przebiega granica Browarów, zaledwie 27 kilometrów od Kijowa. Kiedy miniesz to 100.000-tysięczne miasto i skierujesz się w stronę Kalinowki, żołnierze odetną pojazdy i zmuszą wszystkich do zawrócenia. „Nie można przejść, nie wiemy, jaka dokładnie jest odległość, ale nie jest to bezpieczne” – oświadczyła pod naciskiem zagranicznych dziennikarzy osoba odpowiedzialna za kontrolę.

Na końcu Ukrainy znajduje się swego rodzaju ziemia niczyja, która rozciąga się aż do pierwszej pozycji rosyjskiej. Ta ziemia niczyja to czysta cisza i niepokój, gdyż w każdej chwili może nią przestać być i wpaść w ręce rywala.

Jednym z pierwszych posunięć zarządzonych w piątek przez rosyjskich dowódców było zajęcie Browarów. W stronę tego miejsca, które do początku wojny słynęło z piw rzemieślniczych, gdyż jego numer przetłumaczony z języka ukraińskiego oznacza browar, ruszyła kolumna czołgów, zaskoczyła ją zasadzka, którą Ukraińcy nagrali dronami, a zdjęcia dały Dookoła świata. Jeden po drugim czołgi wyskakiwały w powietrze, a żołnierze wroga biegali w przerażeniu.

W ten sposób Rosja opuściła główny magazyn mięsa i ryb Ukrainy z 3 rakietami, znajdujący się w Browarach, u bram Kijowapic.twitter.com/2hwr0ImCmJ

— mikel ayestaran (@mikelayestaran) 13 marca 2022 r

Rosyjska zemsta przyszła wraz z wystrzeleniem trzech rakiet w stronę największej zamrażalni na Ukrainie. Pociski trafiły w ogromny magazyn, w którym przechowywano większość ryb i mięsa spożywanego w stolicy, i zniszczyły go. Dwadzieścia cztery godziny po tym ataku, w którym nie było ofiar śmiertelnych, jedna z osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo otwiera drzwi dziennikarzom, aby pokazali „to bezpośrednie trafienie w linię zaopatrzenia w żywność dla tych z nas, którzy mieszkają na całym obszarze Kijów. „To kara zbiorowa, ponieważ nie ma tu nic, co można by powiązać ze sprawą wojskową, to tylko jedzenie, a teraz je straciliśmy”. Podczas wojny istnieje wiele frontów, a logistyka jest kluczowa.

Ogromny grzyb szarego dymu unosi się w górę i łączy z ołowianym odcieniem nieba, które odpowiada śniegiem, próbując pomóc strażakom. Gaszenie płomieni zajęło im kilka godzin, a w środku pozostała ogromna masa zwęglonego żelaza, która wije się w niemożliwych kierunkach. Miejsce, z którego pochodziła żywność dla milionów ludzi, to dziś piekło. Sytuację tę wkrótce odnotują sklepy, które pozostaną otwarte dla tych Ukraińców, którzy zdecydowali się pozostać i stawić opór rosyjskiemu atakowi. Według burmistrza Kijowa jest obecnie połowa z czterech milionów mieszkańców i teraz będzie im łatwiej znaleźć mięso i ryby.

Ewakuacja ludności cywilnej

Droga przed zaatakowaną fabryką jest korytarzem wyjściowym dla tysięcy cywilów uciekających z pobliskich miejscowości w kierunku placu Browary, gdzie czeka na nich kolejka kilkudziesięciu żółtych autobusów, które zawiozą ich do Kijowa. Władze obawiają się, że miasto to stanie się nowym Irpinem i zmusi ludność cywilną do opuszczenia swoich domów. Problem w tego typu sytuacjach polega na tym, że ludzie stawiają opór do końca, aż bomby spadną tak blisko, że opuszczenie kraju będzie równie niebezpieczne jak pozostanie.

Niekończące się rzędy dysz gotowych w #Brovary do ewakuacji ludności cywilnej. #Rosja awansuje

#RosjaUkrainaWojna pic.twitter.com/nMm41BEh8p

— mikel ayestaran (@mikelayestaran) 13 marca 2022 r

Władimir ma nadzieję na pokój z pokojem na pierwszych przystankach autobusowych. Wszystkie pojazdy mają z przodu małą tabliczkę z czerwonym krzyżem i napisem „ewakuacja”, cechę charakterystyczną, którą Rosjanie szanują w konwojach. Podróżuje z żoną i dwójką dzieci i wyjechał, bo „wybuchy są ciągłe i w każdej chwili mogą zacząć się walki od domu do domu, nie mamy innego wyjścia, jak tylko uciekać w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca”.

Według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych 2,7 miliona Ukraińców znalazło schronienie za granicą, a liczba ta nie przestaje rosnąć w miarę zbliżania się wojsk rosyjskich na teren kraju. Niedawne organizacje ludzkie zapewniają, że w nadchodzących tygodniach dotrą do czterech milionów uchodźców.

Spięte oczekiwanie

Aby opuścić Browary w kierunku Kijowa trzeba pokonać ufortyfikowany punkt kontrolny, który kilka dni temu zaatakowali Rosjanie. Wysadzona w powietrze furgonetka spoczywa na zawsze obok spalonego samochodu i wojskowego pojazdu opancerzonego, który również został uszkodzony przez rakiety. Na poboczu drogi wojsko przejęło dom, który przebudowali na koszary dla ochotników, chociaż podczas rosyjskiej operacji dach spadł. Tam rozgrzewają się przy ognisku, które służy również do przygotowania zupy. Wszystko jest trochę, aby stawić czoła niskim temperaturom.

„Być może na początku wojny miałem pewien strach, ale po tym ataku, jaki na nas przeprowadzili, już minął. Będziemy tu na Was czekać, nikt nie opuści tego bardzo ważnego stanowiska i będziemy walczyć do końca. Ale nie chcę już rozmawiać, chcę strzelać... i przeklinać Rosję za wszystkie szkody, jakie nam wyrządza” – mówi jeden z wolontariuszy odpowiedzialnych za monitorowanie samochodów wyjeżdżających do stolicy z coraz większą liczbą kolejne wyjścia zablokowane przez wroga.