Supermán López: „Nie sądzę, że będę miał komplikacje w przyszłości, ponieważ jestem tutaj”

Wszystkie ekipy pierwszej ligi kolarskiej (UCI World Tour), które wystartują w wyścigu Tour of San Juan w Argentynie, zatrzymują się w hotelu Del Bono Park, pięciogwiazdkowym hotelu na obrzeżach stolicy San Juan z jego spa na wakacje i basen łagodzący duszące upały kreolskiego lata, salę konferencyjną, schludną restaurację, bezpłatny bezprzewodowy dostęp do Internetu… Gwiazdy peletonu, które uczestniczą w prezentacji testu (Egan Bernal, Evenepoel, Sagan, Gaviria...) schodzą bezpośrednio ze swoich pokoi do pokoju, w którym przewodniczy lokalny gubernator, argentyński minister zdrowia i wypełniona widownia, która podziela pot i entuzjazm dla rowerowych bohaterów. Miguel Ángel „Supermán” López, który jeszcze kilka miesięcy temu był jedną z tych gwiazd, przyjeżdża z innego hotelu z mniejszą liczbą gwiazdek małym samochodem zespołowym (Medellín, trzecia liga, w której obecnie gra), bez większego pragnienia mówić iz brązową czapką, która zasłania część jego wzroku w tej duszącej atmosferze. W ramach dochodzenia hiszpańskiej Gwardii Cywilnej, które powiązało go z domniemanym spiskiem dopingowym z dr Marcosem Maynarem na czele, kierującym i przyciągającym klientów z Uniwersytetu w Estremadurze, „Supermán” López nie wydaje się już gwiazdą kolarstwa, bardzo znał żal. Jest wyróżniającym się biegaczem, a to w peletonie jest równoznaczne z drugą płytą. Powiązane wiadomości Standard Non-cycling La Vuelta 2023: Angliru, Tourmalet i etap królowej z 10 portami trzeciej klasy José Carlos Carabias Standard Non-cycling Łzy Alejandro Valverde w przekazaniu władzy Enricowi Masowi w Movistar José Carlos Carabias Przybywa Kolumbijczyk pokój z hotelu i czeka na dole schodów z zaufaną osobą Giovanniego Lombardiego, jego byłego menadżera, który jest także siłaczem Tour of San Juan. Występuje z Óscarem Sevillą, 46-letnim hiszpańskim kolarzem, który radośnie pozdrawia dziennikarzy i opowiada o swoim życiu w Kolumbii, gdzie od dekady jest rodakiem. „Nie znam zbyt dobrze Miguela Ángela – wyjaśnia doświadczony biegacz urodzony w Ossa de Montiel, który kontynuuje z tą samą dziecinną miną – ale razem postaramy się zapewnić im komfortowe i pozytywne środowisko. W Kolumbii jest idolem”. „Supermán” oczywiście nie jest odczuwany przez organizację na środkowych krzesłach podczas prezentacji Vuelta a San Juan. Zajmują je Evenepoel, Bernal, Sagan, Ganna i Higuita. Z rogu, w czapce, słychać pierwsze słowa kolarza Boyacá, dawniej z Astany i Movistaru. Mówi o „robieniu tego dobrze, motywacji i chęci”, mantrze, którą będzie powtarzał w swojej kolejnej rozmowie z ABC. Zmartwiona twarz Miguel Ángel López wydaje się być co najmniej zmartwiony. Ponury gest mówi jedno, słowa kierują się gdzie indziej. Jak się masz?, leci pierwsze pytanie. „Dobry, dobry, zmotywowany, chętny do rozpoczęcia sezonu tutaj, w Argentynie, cieszący się każdą chwilą wyścigu w San Juan i liczący na swoje szanse”, odpowiedział Latynos. Życie zmieniło się w mgnieniu oka. Jego kontrakty liczą się w milionach jako zwycięzca etapu królowej w Tour, podium w Tour of Spain i Giro d'Italia (trzeci w obu), trzydzieści zwycięstw dla licytatora na najwyższym poziomie, z kolei typ postaci , bohater jednego z filmów dokumentalnych „Dzień najmniejszej myśli” ekipy Movistar za strach przed przedostatnim etapem Vuelta a España 2021 w Galicji. Jak przeżyłeś te burzliwe miesiące? „Cóż, powiedzmy, że zaczynamy rok z dużą motywacją, nowym zespołem, nowymi nadziejami, nowymi prognozami i oto jesteśmy, aby się cieszyć. Uważam, że to jest najważniejsze, otaczać się ludźmi, którzy się do ciebie przyczyniają, którzy dodają ci pewności siebie i dlatego tu jesteśmy” – odpowiada, starając się zatrzeć negatywne pokusy. „Supermán” nie znalazł miejsca w kolarskiej elicie, żaden zespół nie chciał ryzykować przyszłości zagrożonej działaniami prawnymi. Czy wyścigi w Medellín nie są krokiem wstecz w twojej karierze? „Nie, wcale nie, dla mnie to nie jest krok wstecz. Dla mnie to dzielenie się z ludźmi, dzielenie się z moimi ludźmi w Kolumbii, robiłem to przez wiele karier i wiele lat. Powiedzmy, że to wyzwanie polega na naładowaniu się energią, pozytywnym nastawieniem, nowymi iluzjami i możliwością cieszenia się”. Kolarz ustanowił wymuszoną normalność. Jak ta sprawa wpłynęła na ciebie na poziomie osobistym? „Jestem dobry, zmotywowany, o czym mówiłem wcześniej. Wraz z Sevillą będziemy sobie dobrze radzić w tym zespole, on ma duże doświadczenie w tym wyścigu, przed którym stoimy, Vuelta a San Juan. Wielokrotnie stawał na podium, więc możemy spisać się bardzo dobrze, mamy dobry zespół i przede wszystkim mamy chęci, a to jest najważniejsze. Mając nadzieję, że uda mu się uzyskać dobre wyniki, musimy wziąć pod uwagę, że rywale również się przygotowują, mamy do nich duży szacunek i mam nadzieję, że dobrze wypadnę”. Przyszłość Niewykluczone, że szef Sądu Śledczego nr 4 w Cáceres przytoczy oświadczenie rowerzysty. 25 stycznia zeznawać będzie dr Maynar, a 1 lutego Vicente Belda i jego syn, były masażysta z Astany, obaj badani w sieci handlu narkotykami. Czy wyobrażasz sobie skomplikowaną przyszłość z powodu tego, co wydarzyło się w Hiszpanii? „Nie, myślę, że nie będę miał żadnych komplikacji, ponieważ jestem tutaj, ciesząc się swoim zawodem i bieganiem, które lubię najbardziej. A więc jesteśmy. Z entuzjazmem, z entuzjazmem, z pięknymi wspomnieniami tego, co Sevilla osiągnęła dla Medellín iz pragnieniem robienia rzeczy dobrze”. Poza nagraniami „Supermán” przywołuje kolejną kolarską mantrę. Nigdy nie uzyskał pozytywnego wyniku testu i nie ma żadnych pasków w swoim paszporcie biologicznym, więc może konkurować z każdą licencją. Czuje się nieswojo na wspomnienie dyrektorów Astany, którzy, jak mówią, go zaniedbali. „Supermán” paradował, witał Pabla Lastrasa, swojego byłego dyrektora w Movistar, żartują i śmieją się, oaza pośród tak wielkiego napięcia.