Redakcja: Maski i luki prawne

  • Upokorzony i obrażony
  • despoci
  • przeciwko twitterowi

Dekret, którym rząd zasadniczo kładzie kres używaniu masek również w przestrzeniach wewnętrznych, ma tę zaletę, że ewoluuje w kierunku normalności, o której myśleliśmy, że została utracona. Obowiązek ten obowiązuje od ponad dwóch lat, a za nim są majaczące sprzeczności rządu południowego dotyczące pewności jego wykorzystania. Od zniechęcania ich jako bezużytecznych na pierwszym etapie pandemii do dekretowania ich przymusowego używania, minęły ponad dwadzieścia cztery miesiące, które uwarunkowały nasze życie. Dziś otwiera się nowy etap i warto pogratulować, że doradcy rządu doszli do wniosku, że czas się ich pozbyć. Z kolei logiczne jest, że Zarząd ustanawia wyjątki, takie jak obowiązkowe stosowanie w szpitalach, aptekach czy rezydencjach.

Zapadalność, opanowanie pandemii, wysoki poziom szczepień i mniejsza śmiertelność przesądziły o satysfakcjonującej decyzji. Będą tacy, którzy twierdzą, że mogło być wcześniej, i będą tacy, którzy będą bronić przeciwieństwa jako przedwczesnego. Ale pewnego dnia musiało tak być i środek jest proporcjonalny dla większości obywateli, którzy mają dość elementu równie przydatnego, co niewygodnego. To, że od teraz jego stosowanie pozostaje dobrowolne, jest właściwe.

Dekret jest jednak nieprecyzyjny i prawdopodobnie wywoła zamieszanie. Po raz kolejny Zarząd zrzuca swoje obowiązki, aby spadły na osoby trzecie. Wcześniej było to z „współrządzeniem” autonomii, a teraz z prywatyzacją tego „współrządzenia”, aby firmy i obywatele podejmowali własne decyzje. Brak precyzji Rządu w jego dekrecie budzi liczne wątpliwości prawne. Dlaczego konserwatywna fabryka w Kantabrii może zmuszać swoich pracowników do noszenia maski, a konfitura z Kadyksu może robić dokładnie odwrotnie? Dlaczego rektor uczelni może zmusić swoich studentów do tego, a inny rektor nie? Czy przewodniczący społeczności sąsiedzkiej może narzucić użycie maski na przykład w przestrzeniach wspólnych lub w windach? Czy to niezgodne z prawem, że np. firma zmusza swoich pracowników do robienia czegoś, czego nie wymaga od nich ogólna zasada? To nie tylko kwestia zdrowego rozsądku, jak przekonywał wczoraj minister zdrowia, ale praw, wolności i komparatywnych krzywd, które mogą doprowadzić naszych jedynych do sytuacji nierówności, jeśli nie do jawnego absurdu. Hotelarz będzie mógł zmusić swoich pracowników do noszenia maski, ale jego klienci nie będą mieli tego obowiązku. Czy wirus odróżni pracowników od klientów? BOE musi być bardziej konkretny i nie być tylko zwiastunem dobrej nowiny „Rządu uśmiechu”.

Wśród ekspertów są rozbieżności. Tak, ale jeśli rząd podejmie decyzję, która dotyczy wszystkich obywateli, to nie może podważyć własnego dekretu, zrzucając odpowiedzialność za zobowiązania i wszelkie ograniczenia wolności na pracodawcę lub rektora. Znowu nadmiar cieni i brak spójności. Czy pracownik, który odmówi noszenia maski, poniesie odpowiedzialność dyscyplinarną? Jeśli nie zostanie dokonana korelacyjna reforma przepisów regulujących organizowanie przedsiębiorców, nie będzie sankcji. I tej reformy nie przewidziano. Po raz kolejny rząd powraca do narzucania wątpliwej legalności – teraz prywatnej – bez niezbędnej ochrony prawnej, co już miało miejsce w przypadku stanów alarmowych. Inna sprawa, że ​​miejsce pracy będzie wymagało określonych warunków sanitarnych, ale to już norma przewiduje. Po raz kolejny rząd reguluje w połowie. A tam obywatel, który sam je rozumie.