Laia Sanz: „Kobiety nie są już dziwakami Dakaru”

Po jedenastu kolejnych sezonach kończących Dakar na motocyklach, czeka go drugi rok w samochodzie. Laia Sanz (Corbera, 1985) ma nadzieję na pokonanie 23. pozycji nowej przeszłości i próbuje tego ze znacznie lepszym szachem, zespołem Century of Astara. Dakar numer trzynaście czy dwanaście plus jeden…? Trudne pytanie. Prawda jest taka, że ​​nie mam zbyt wielu hobby, ale wiele osób mi mówi i zaczynam mieć lekką paranoję... Prawda jest taka, że ​​tak się stało. Nie jestem przesądny. To prawda, że ​​noszę medal, ale nie mam zbyt wielu zainteresowań. Przygotowania były dobre i uzyskał samochód, który na papierze jest bardziej konkurencyjny. Zadowolony? Są sezony, w których liczy się tylko wynik, ale są też inne, takie jak ten, które są pełne nauki. W tym sensie było intensywnie. Osobiście jestem bardzo zadowolony z ewolucji, jaką przeszedł. Byłam jedną z najszybszych dziewczyn w każdym wyścigu, a Carlos Sainz, kolega z drużyny Extreme-E, bardzo mi pomógł. Wszystko razem bardzo się zsumowało i mam nadzieję, że wykorzystam to w praktyce w tym roku w Dakarze. A z czekiem zrobiłem krok do przodu. W zeszłym roku było idealnie, aby finiszować i uczyć się, ale jasne jest, że zmiana przepisów pozwala nam jechać bardziej konkurencyjnym samochodem. Zespół jest również bardziej konkurencyjny, z Carlosem Checą i Óscarem Fuentesem. Co obejmuje ten zestaw? Jestem zadowolony z zestawu, który jest bardzo dobry. A samochód ma dobre osiągi, jest niezawodny, twardy i pozwoli nam utrzymać nieco większe tempo, zwłaszcza na szybkich odcinkach, na kamieniu, z dużym kołem, mocniejszym zawieszeniem i dobrym silnikiem. W tereny wydmowe pojedziemy bardziej tyłkiem i bardziej zestresowani bo napęd na tylną oś nie pozwala na zbyt wiele błędów ale się dostosujemy. Nie zrobiliśmy zbyt wielu kilometrów i zauważymy to w pierwszych dniach, ale będzie to kwestia nabrania pewności siebie. Będzie na nich złość... Jasne, ale w Dakarze pierwszymi rywalami nie są twoi koledzy z drużyny. Twoim głównym rywalem jesteś ty sam. Myślę, że nasza trójka poradzi sobie dobrze, ponieważ możemy sobie nawzajem pomagać. Nie postrzegam ich jako rywali, ale jako kolegów z drużyny, choć jestem pewien, że później na torze będą pułapki. Nie rozróżniasz płci, jeśli chodzi o rywalizację, ale na tym Dakarze będą 54 kobiety. Czy byłoby dla ciebie osiągnięciem być pierwszą kobietą na tym Dakarze? To drugorzędne, ja patrzę na klasyfikację generalną. W motocyklach, jeśli od wielu lat wygrywasz w klasyfikacji kobiet, ale moim celem było dobre miejsce w generalce. nie myślę o tym. Z motocykla do samochodu „Nie czuję się jak Laia wśród motocykli; Mam jeszcze wiele do udowodnienia, bo w samochodach jestem nikim» I że startuje tak wiele kobiet? To radość.Pamiętam jeden rok, kiedy mieliśmy po 17 lat i mówiono, że to była świetna płyta, a teraz jest nas trzy razy więcej. Jest brutalnie i fajnie, bo w zespołach widać coraz więcej inżynierów, mechaników... Rola kobiet jest coraz bardziej normalna. Jest dobrze i pozytywnie. Wcześniej byliśmy dziwakami, a teraz jest to coraz bardziej normalne. Wydaje mi się to idealne, ponieważ tak widzą nowe pokolenia. Jak zauważyłeś doświadczenie, które zdobyłeś w tym roku? Uspokaja mnie to, że znowu wszystko do mnie nie wraca. Mając większe doświadczenie na czterech kołach, czuję się bardziej komfortowo i jestem przygotowany. Również Maurizio Gerini, pół pilot, ma roczne doświadczenie. Jesteśmy spokojniejsi. Czy czujesz, że osiągnąłeś w samochodach taki stan, jaki miałeś w motocyklach? Nie, zostało mi dużo. Jeśli byłem jednym z najbardziej rozwiniętych pilotów w Extreme-E i widziałem to w Chile. Mogę to zrobić, ponieważ mam dużo miejsca na poprawę, ale aby osiągnąć to, co mam na motocyklach… Nie czuję się Laią motocykli, wciąż mam wiele do udowodnienia, ponieważ w samochodach jestem nikim. W jakim stopniu Carlos Sainz był ważny? Dużo rozmawialiście o Dakarze? Tak, dużo rozmawiamy. Prawda jest taka, że ​​muszę mu podziękować nie tylko za pracę jako partner w Extreme-E, ale także za to, że chce pełnić rolę mentora. Bardzo mi pomógł i dał rady. Jest kimś, do kogo mogę zadzwonić w każdej chwili z każdym pytaniem. Bardzo mi pomógł przyspieszyć ten proces uczenia się, a rozpoczęcie tej drogi na czterech kółkach z kimś takim jak on u boku jest niesamowite. Czy to przez obserwację, czy przez radę, którą ci dałem? Dla wszystkich. Zobacz, jak on pracuje… Wtedy zrozumiesz, dlaczego jest w tym miejscu, w którym jest w swoim wieku i nadal jest bardzo konkurencyjny. Dba o każdy szczegół, ma obsesję na punkcie ustawiania auta. A jeśli chodzi o pilotaż? Robić. Patrzymy na telemetrię i bardzo dobrze jest móc porównać się z tym samym sprawdzianem i na tym samym torze i zobaczyć, gdzie hamujesz, gdzie przyspieszasz… Ponadto daje wskazówki dotyczące jazdy. Każdy weekend z Carlosem Sainzem to klasa mistrzowska. Poziom samochodu „W terenach wydmowych pojedziemy bardziej tyłkiem i bardziej zestresowani, bo napęd na tylną oś nie pozwala na popełnianie błędów” Czujesz presję, aby uzyskać dobry wynik w Dakarze? Nakładam na siebie presję i moim celem jest, aby pewnego dnia ukończyć wyścig w oficjalnym samochodzie. Celem w zeszłym roku było ukończenie, ale ten już nam nie służy. W zeszłym roku zająłem 23. Czy czujesz się zobowiązany do jego poprawy? Musimy być realistami. Z motocyklem była to kwestia jazdy, z samochodami średnio i przejechanych kilometrów.