Zdecydowana odpowiedź Britney Spears na tych, którzy twierdzą, że boi się o swoje życie

Wszyscy wiedzą, że Britney Spears musiała stawić czoła trudnym sytuacjom w ostatnich latach. Również do problemów ze zdrowiem psychicznym, na które cierpiał oraz, według różnych zeznań, do nadużywania substancji. „Kiedyś była tak odurzona, że ​​zasnęła na parkingu” – powiedział były menedżer piosenkarki w 2016 roku. Podobnie osoby bliskie tłumaczowi – „wiele źródeł z bezpośrednią wiedzą” – są zaniepokojone, a nawet obawiają się, że mogą umrzeć.

„Zgubił swoje dokumenty. Masz nieobliczalne i niestabilne zachowanie i potrzebujesz leków”, ogłasza w brytyjskiej gazecie „TMZ”. Informacje i troska tych zagorzałych, którzy najbardziej zmotywowali inne portale cyfrowe i międzynarodowe gazety, aby powtórzyć prowokacyjne słowa.

W artykule opublikowanym przez wspomniane medium stwierdzono, że obecny menedżer Spears wynajął mebel w Los Angeles w celu zabrania tłumacza na początku tego tygodnia. Wskazali również, że ani ich dzieci, ani rodzice nie byli świadomi tego planu. Ci, którzy wiedzieli, to jej mąż, Sam Asghari, jej menadżer, interwencjonista i lekarze, którzy próbowali ją przekonać, że potrzebuje pomocy.

Plan zakładał, że Spears pozostanie tam przez dwa miesiące, podczas których otrzyma pomoc medyczną i poradę psychologiczną. Wokalistka zorientowała się jednak, co się dzieje i trzeba było wykluczyć interwencję.

Wirusyzacja informacji sprawiła, że ​​Britney Spears zdecydowała się wystąpić i mówić o tym otwarcie. „Niedobrze mi się robi, że ludziom nawet wolno wymyślać historie, że prawie umarłem. Wystarczy!", Wyjaśnił w swego rodzaju pisemnej odpowiedzi na Instagramie. „Jest wielu ludzi, którzy nie życzą mi najlepiej, ale nie jestem zaskoczony. Po raz kolejny konserwatorstwo skończyło się prawie rok temu… Nie, ludzie, to nie 2007… jest 2023 i robię swoją pierwszą domową lasagne w domu! W końcu udało mi się uruchomić kominek w salonie! Jak mówi mój mąż: nie wierz we wszystko, co przeczytasz! Cała ta miłość do ciebie!”, zakończył.

Zgłoś błąd