„Wkraczamy w najniebezpieczniejszą dekadę od czasów II wojny światowej”

Jak co roku prezydent Rosji Władimir Putin przemawiał w ten czwartek na tzw. I jak w każdej edycji tej politycznej rywalizacji, po raz kolejny nie pozostawił żadnej marionetki wśród krajów zachodnich, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych, które po raz kolejny oskarżył o wszelkie zło zastane i do zamieszkania.

Tym razem, ze względu na sankcje przyjęte za inwazję na Ukrainę, Putin upiera się przy podejmowanych przez Zachód próbach „zniesienia” rosyjskiej kultury. „Niegdyś naziści doszli do punktu palenia książek, a teraz zachodni strażnicy liberalizmu i postępu posunęli się do tego stopnia, że ​​zakazali dzieł Dostojewskiego i Czajkowskiego (...), podczas gdy kraje zachodnie zawsze opowiadały się za polityką kultury uniwersalnej”. Ale według jego słów „zniesienie kultury rosyjskiej wpływa na rozwój wolnej myśli w polityce, gospodarce i innych dziedzinach”.

„Historia oczywiście umieści wszystko na swoim miejscu i spisze nie największych, powszechnie uznanych geniuszy światowej kultury, ale tych, którzy dzisiaj z jakiegoś powodu zdecydowali, że mają prawo do dysponowania tą światową kulturą według własnego uznania » , — powiedział Putin przed uczestnikami Forum Wałdajskiego, które w tym roku odbywa się w Moskwie.

W swoim przemówieniu rosyjski prezydent powiedział też, że kraje zachodnie "narzucają swoje cele konsumpcyjne i stereotypy, aby powiększać powierzchnię rynkową dla własnej produkcji, dla własnej korzyści". „Western jest pewien swojej nieomylności (...) jest o krok od pragnienia nieomylnych zniszczenia tych, których nie lubią, jak to mówią, anulowania ich” – dodał.

Intrygi Kremla

Jego zdaniem „liberalna ideologia na świecie zmieniła się nie do poznania. Jeśli klasyczny liberalizm rozumiał wolność każdego człowieka jako wolność mówienia, co się chce i robienia tego, co się chce, to w XX wieku liberałowie zaczęli głosić, że tzw. społeczeństwo otwarte ma wrogów i wolność od takich wrogów może i powinna być ograniczana , gdy nie został anulowany”. Zdaniem szefa Kremla na Zachodzie „doszli do absurdu, że każdy alternatywny punkt widzenia jest uznawany za wywrotową propagandę i zagraża demokracji”.

Atakował także tych, którzy uważają, że za wszystkimi złymi rzeczami, które dzieją się na świecie, stoją „kombinacje Kremla” i zastanawia się, czy „czy naprawdę jesteśmy tak wszechmocni? Każdy, kto krytykuje naszych przeciwników, każdy, jest postrzegany jako machinacje Kremla, ręka Kremla” i ubolewa, że ​​„nie można za wszystko winić Kremla”. „Odmawiają suwerenności krajom i narodom, ich tożsamości i wyjątkowości (…) Rosja nie rzuca wyzwania elitom Zachodu. Rosja po prostu broni swojego prawa do swobodnego istnienia i rozwoju. Zamierzamy zmienić nasz naród w coś w rodzaju nowej hegemonicznej potęgi” – powiedział słuchaczom.

Według Putina obecna wojna na Ukrainie „jest tylko częścią ruchów tektonicznych w całym porządku światowym”.

Czołowy rosyjski reżyser zapewnił, że „Dominacja Zachodu dobiega końca, świat jednobiegunowy należy już do przeszłości. Przed nami najbardziej nieprzewidywalna, niebezpieczna i jednocześnie ważna dekada od czasów II wojny światowej”. Według niego obecna wojna na Ukrainie „jest tylko częścią ruchów tektonicznych w całym porządku światowym”. Wyjaśnił, że kryzys na Ukrainie „narastał nie teraz, ale dawno temu” i po nazwaniu Ukrainy „sztucznym państwem” powtórzył, że przyczyną i źródłem był „zamach stanu” po buncie w Kijowie w lutym 2014 r., kiedy ówczesny prezydent Wiktor Janukowycz został zdetronizowany przez Radę Najwyższą (parlament) po ucieczce do rosyjskiej bazy w Sewastopolu.

Krótko mówiąc, Putin powiedział wczoraj, że mocarstwa zachodnie nie są już w stanie „samego rządzenia ludzkością, chociaż desperacko próbują to zrobić, a większość narodów świata nie może już tego znieść”. „Amerykański model jest wyczerpany, jest w kryzysie, nie ma już nic do zaoferowania światu. Nie tylko oni i Europa mają prawo wyboru swojej drogi geopolitycznej, ale także kraje Azji, w tym Rosja, czy Ameryka Łacińska” – podkreślił.

W związku z kontrowersjami wokół hipotetycznego użycia broni jądrowej prezydent Rosji, który jako pierwszy zasygnalizował taką możliwość, anektując Krym w marcu 2014 roku i rozpoczynając 24 lutego inwazję na sąsiedni kraj, powiedział teraz, że

Jeśli chodzi o broń nuklearną, rosyjski prezydent stwierdził, że „nie ma politycznego ani wojskowego sensu” uciekać się do takich urządzeń

„to nie ma sensu politycznego ani wojskowego” ucieka się do takich środków. Co więcej, odwrócił sprawę i teraz, według niego, to Zachód grozi bombą atomową. Przypomniał, że pewnego dnia „jedynym krajem, który użył tego rodzaju broni, były Stany Zjednoczone” w Hiroszimie i Nagasaki.

Ostrzegał, że „dopóki istnieje broń nuklearna, istnieje niebezpieczeństwo, że zostanie ona użyta (...), choć to przede wszystkim kraje zachodnie swoimi prowokacjami forsują tezę, że Moskwa zamierza ją wykorzystać do wpływania na swoich sojuszników i krajów neutralnych (…) to bardzo prymitywna taktyka”. Jego zdaniem Zachód „prowadzi niebezpieczną, krwawą i brudną grę”, oskarżając Rosję o chęć użycia broni masowego rażenia.

Podejrzewając, że Ukraina przygotowuje się do zdetonowania „brudnej bomby”, Putin wezwał Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (MAEA) do „jak najszybszego” przeniesienia delegacji na Ukrainę. "MAEA chce przyjechać (...) jesteśmy za tym, żeby jak najszybciej i jak najszerej, bo wiemy, że władze Kijowa robią wszystko, żeby ślad po tych przygotowaniach zniknął" za produkcję „brudnej bomby”.

Dla rosyjskiego przywódcy „wydarzenia na świecie rozwijają się według negatywnego scenariusza, stał się kryzysem systemowym, nie tylko w sferze polityczno-wojskowej, ale także humanitarnej i gospodarczej”. Putin skrytykował także „degradację światowych instytucji i zastąpienie koncepcji prawa międzynarodowego”. Powiedział, że nie słuchają, na czym opierają się nowe zasady i utrzymywał, że na Zachodzie „chcą żyć bez żadnych zasad”.